Dwie siostry, miłośniczki sztuki i mody. Stworzyły wyjątkową markę, która łączy w sobie te dwie pasje. Nam zdradziły, jak wygląda ich praca od kuchni, co dało im odwagę do działania i czym niebawem nas zaskoczą…
Styl to sposób na zamanifestowanie tego, kim jesteś, bez konieczności mówienia – to słowa projektantki Rachel Zoe. Co mówi o kobietach i mężczyznach, wybierających ubrania Cacofonia Milano?
Natalia: Uważam, że Cacofonia daje możliwość wyrażenia siebie. Wystarczy, że na stonowany ubiór zarzucisz naszą bomberkę – od razu wyróżnisz się z tłumu. Przedstawiamy projekty niebanalne, dosyć odważne, kolorowe, na wysokim poziomie, stworzone z dobrej jakości tkanin, z dbałością o każdy szczegół. Myślę tym samym, że Cacofonia określa osoby dosyć odważne, wymagające, lubiące się czasem wyróżnić (w końcu nasze ubrania zdecydowanie nie kojarzą się z nudą!) i co najważniejsze – ceniące piękno ☺
Julia: Osoba (celowo mówię osoba, bo nasze ubrania noszą zarówno mężczyźni jak i kobiety, choć wciąż z przewagą kobiet) nosząca ubrania Cacofonia Milano, to przede wszystkim miłośnik pięknej estetyki. To ktoś, kto albo zna się na sztuce, albo po prostu docenia dorobek kultury. A jednocześnie to ktoś odważny i nowoczesny, z przymrużeniem oka patrzący na rzeczywistość.
Pomysł na markę zrodził się z zamiłowania do dobrego wzornictwa i sztuki(…). Podróże – poza nasz kontynent, ale i do europejskich stolic mody – zaszczepiły w nas pewną estetykę. Ile czasu upłynęło od momentu inspiracji do realnego stworzenia marki?
Julia: Od powstania pomysłu na markę, do rzeczywistego jej stworzenia minęło trochę czasu. Sam pomysł to jedno, ale działania związane z przygotowaniem się do startu to coś, co pochłania wiele energii i czasu. Szukanie materiałów wiązało się z wieloma testami. Sprawdzanie krojów, modyfikacje ich, dopiero potem projektowanie pierwszych wzorów – to jedynie niektóre z elementów składających się na markę. Prócz tego jest jeszcze całe mnóstwo papierkowej roboty, stworzenie identyfikacji wizualnej, strony internetowej, przeprowadzenie grup focusowych. Te działania zajęły nam mniej więcej rok.
Natalia: A i tak przed nami wciąż jeszcze długa droga – w głowie mamy mnóstwo pomysłów, które na pewno zrealizujemy. Na razie musimy się też oswoić z faktem, że tyle ludzi pozytywnie przyjęło nasz pomysł – oficjalnie działamy na rynku dopiero 4 miesiące, a pracy już jest mnóstwo☺.
Cacofonia Milano to jakość, niepowtarzalne wzory, styl, dbałość o szczegóły. Macie jakieś zasady, którymi kierujecie się podczas projektowania? Jak wygląda ten proces?
Natalia: Najważniejsza zasada to perfekcja. Każdy wzór musi być od początku do końca zaprojektowany z niezwykłą uwagą. Począwszy od inspiracji, a kończąc na wykonaniu.
Julia: Dbamy też o to, żeby nie zachłysnąć się tą inspiracją. Okazuje się, że wiele pięknych obrazów i grafik, które marzą nam się na ubraniach, wcale nie wyglądają na nich zadowalająco, lub będą wyglądały dopiero po licznych modyfikacjach kolorystycznych, związanych z kompozycją. Nasz projektant graficzny dba o to, by najważniejsze elementy wzoru nie znalazły się przypadkiem pod pachą, czy żeby przez głowę Wenus z obrazu Boticelliego nie przechodził suwak. Każdy szczegół jest dla nas ważny.
Pamiętacie pierwszą rzecz, którą zaprojektowałyście? Jakie uczucia Wam wtedy towarzyszyły?
Julia: Za to jak finalnie wygląda dane ubranie, odpowiedzialny jest cały zespół. Najpierw nasza projektantka w porozumieniu z nami projektowała kroje naszych ubrań. Najwięcej pracy było tu przy bomberze i wciąż to on sprawia nam największą radość. Wielokrotnie zakładały go osoby, które na początku nie były przekonane do tego modelu ubrania. Po założeniu – pasuje jak ulał. Jest modny, dobrze skrojony, można go nosić bardziej dopasowanego do eleganckiego zestawu lub jako luźniejszą bluzę.
Natalia: Jeśli chodzi zaś to o wzór, który sprawił mi największą satysfakcję… Pamiętam to uczucie, jak jeszcze w czasach podstawówki uwielbiałam farbować białe bluzki lub malować na nich jakieś proste wzory farbą. Każde takie ubranie mnie niesamowicie cieszyło, bo czułam, że się wyróżniam i żadna inna dziewczynka nie ma takiego samego (śmiech). Tak samo było z każdym kolejnym udanym wzorem w Cacofonii – czułyśmy ogromną dumę ☺. Dodatkowo, to sprawa trochę poważniejsza niż malowanie pędzlem po bluzcę! Ja aktualnie jestem zakochana w Black Peacocks.
Posiadanie własnego biznesu wiąże się z dużą odpowiedzialnością i stresem. Jak odpoczywacie od tego wszystkiego? Potraficie oderwać się od pracy?
Natalia: To prawda, pracy jest od groma. Wymyślanie nowych wzorów, fasonów, ciekawych akcji, ogarnianie całego zaplecza logistycznego – nie ma miejsca na żadną nudę, tym bardziej że wszystko ma być perfekt. A przecież trzeba jeszcze trafiać w coraz to nowe miejsca, do nowych mediów, by świat się o nas dowiedział.
Julia: Przyznajemy, że wzięłyśmy sobie dużo na głowę. Natalia właśnie zaczęła studia, ja powinnam napisać pracę magisterską, prócz tego zajmuję się fotografią oraz pisaniem o fotografii. Ale nie jesteśmy same! Mamy fantastyczny zespół, który jest dla nas ogromnym wsparciem. Ja odpoczynku szukam albo w domowym zaciszu z moim chłopakiem i kotami, albo aktywnie, w górach, gdzie jestem bez zasięgu i internetu. Ostatnio po takim weekendzie bez dostępu do maila, byłam pozytywnie zaskoczona – świat się nie zawalił! Cacofonia ciągle działa!
Zdarzają Wam się momenty zwątpienia? Kiedy chcecie to wszystko rzucić?
Julia: Szczerze, krótko i dobitnie – jeszcze nie.
Natalia: Ja też jak na razie nie miałam żadnego takiego momentu. Wręcz na odwrót – z każdym dniem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że powstanie Cacofonii było dobrym pomysłem. To niesamowite uczucie, gdy słyszysz, że pomysł na markę jest genialny, a produkty piękne. To wszystko napędza do działania, a co więcej, jeszcze nikt nie powiedział o Cacofonii złego słowa!
Macie swoich ulubionych projektantów? Artystów?
Natalia: Mogłabym wymieniać i wymieniać . Ale generalnie, lubię niebanalne projekty – z „kultowych” marek odzieżowych bardzo cenię Gucci, Desigual, Versace, ale i polskie marki – jak Local Heroes czy MISBHV. Jeśli chodzi o sztukę, to kocham malarstwo Salvadora Daliego i Pabla Picassa – surrealizm i kubizm to okresy, w których odnajduję się najlepiej.
Julia: Mi trudno jest wskazać ulubionego malarza pod kątem twórczości. Malarstwo zawsze było wokół mnie, ale studiowałam fotografię i to na jej temat mam znacznie większą wiedzę. W sztuce wciąż szukam, zachwycam się pojedynczymi obrazami, a nie całokształtem czyjejś twórczości, ponieważ czuję, że jeszcze wiele przede mną do odkrycia. Uwielbiam za to słuchać i czytać o życiu artystów, dowiadywać się, jakimi byli ludźmi. Stąd fascynacja ekstrawertycznym Dalim, zaciekawienie tym, że Rothko swoje pierwsze zlecenie dostał dopiero w wieku 55 lat, stąd też ogromny szacunek do wspaniałego filmu Twój Vincent, który od niedawna jest w kinach (i ma szanse na Oscara, czego z całego serca mu życzę!).
Gdybyście miały wybrać jedną rzecz, bez której nie wyobrażacie sobie swojej szafy, byłaby to…
Julia: Pewnie powinnyśmy powiedzieć: bomber Cacofonia Milano! (śmiech) Ale tak szczerze, u mnie to chyba biała koszula – pasuje zarówno do dżinsów z dziurami jak i eleganckich spodni. Można na nią założyć i poważną marynarkę i kolorowy bomber Cacofonii.
Natalia: Trudny wybór. Z takich najbardziej uniwersalnych rzeczy, to myślę, że byłyby to czarne rurki z wysokim stanem – pasują do wszystkiego i do nich można dobrać inne kolorowe akcenty ☺.
Co planujecie? Czym niebawem nas zaskoczycie?
Julia: Nie możemy dużo zdradzać… obserwujcie koniecznie naszego fanpage, żeby być na bieżąco!
Zapraszamy na stronę CacofoniaMilano.com – ale uwaga! Trudno opuścić tę stronę bez zrobienie zakupów…
Kurczę mega pomysł z tym połączeniem sztuki z modą. To już wiem, co kupić siostrze na urodzinki…ona kocha malarstwo 🙂