You are here
Home > Literatura > Kinga Kasperek: Piszę o książkach. Pomagam je wydawać

Kinga Kasperek: Piszę o książkach. Pomagam je wydawać

Kinga Kasperek: Piszę o książkach. Pomagam je wydawać

Fascynuje ją socjologia literatury i proces wydawniczy. Debiutantom radzi zachować dystans. Kończy doktorat. Nieustannie pracuje nad kilkoma projektami naraz. Nie zaczyna pisać bez poczucia, że tekst ten jest potrzebny.

Kinga Kasperek: Piszę o książkach. Pomagam je wydawać

Jesteś redaktorką z ogromnym doświadczeniem, prowadzisz bloga i grupę na Facebook’u, na którym dzielisz się swoją wydawniczą wiedzą i pomagasz innym spełnić marzenie o wydaniu książki. A czy Ty sama nigdy nie chciałaś „wypuścić” coś własnego?

Właśnie skończyłam pisać doktorat – prawie 10 arkuszy wydawniczych tekstu. Pracę naukową trudno porównać z pisaniem powieści, jednak wydaje mi się, że sam proces pisania jest podobny. Bardzo możliwe, że mój doktorat kiedyś ukaże się w formie książkowej i w ten sposób również stanę się autorką. Opublikowałam też kilka szkiców naukowych, kilkadziesiąt recenzji, także ciągle piszę. Jednak mam wrażenie, że te pytanie dotyczyło trochę innego publikowania, także już odpowiadam. Nie miałam w sobie potrzeby napisania powieści, choć myślę o kilku projektach non-fiction, które mogłyby przybrać formę książki. W pracy z tekstem zawsze najbardziej fascynowała mnie socjologia literatury, a potem proces wydawniczy. Kocham wydawać i badać literaturę, lubię pisać, jednak gdy nadejdzie czas na wydanie własnej książki nie będę się wahać. Zdaję sobie sprawę, że kilka własnych książek na pewno uwiarygodniłoby mnie w oczach autorów, jednak zawsze ta druga strona procesu (czyli wydawanie i praca nad gotowym tekstem) wydawała mi się ciekawsza. Lubię obserwować autorów przy pracy i towarzyszyć im jako redaktor – spełniam się w tej roli. Jednak nie skreślam takiej możliwości, zostawiam sobie otwartą furtkę, bo nigdy nie wiadomo, czy nie postanowię kiedyś napisać i wydać książkę.

Co musi mieć powieść, żeby Ciebie zainteresowała? Jakie książki lubisz czytać?

Od kilku lat dzielę czytanie na zawodowe i dla przyjemności. Pierwszy tryb czytania obejmuje teksty naukowe, publikacje z interesującej mnie dziedziny (socjologia literatury), książki, które recenzuje, książki, które należy znać (bo są nominowane do nagród/dużo się o nich mówi/otrzymały świetne recenzje), bo czytanie jest w pewnym sensie moją pracą. Także na czytanie dla przyjemności mam niewiele czasu. Wtedy zwykle sięgam po tzw. literaturę środka, czyli dobrze napisaną beletrystykę. Myślę tutaj o publikacjach Jakuba Żulczyka, Sylwii Chutnik, Szczepana Twardocha, Michała Witkowskiego, a z niepolskiego podwórka: Jonathana Franzena, Chucka Palahniuka lub Zadie Smiths. Uwielbiam też książki Haruko Murakamiego (chociaż zawsze właściwie pisze to samo) i tzw. klasykę literatury światowej. Jednak nie pogardzę też fantastyką. Aktualnie czytam właśnie „Red Rising” Pierce’a Browna (staram się zrozumieć fenomen tej książki) i „Dworzec w Monachium” Stanisława Dygata, który jest moim ulubionym pisarzem. Nie mam listy cech, która powinna posiadać książka, zanim do niej siądę. Na pewno zwracam uwagę na język i styl – jak warsztat pisarski kuleje, nie sięgnę po taką książkę, jeśli mam czytać dla przyjemności. Inna sprawa z czytaniem zawodowym, gdzie nie mogę tak wybrzydzać i właściwie czytam wszystko, co w danym momencie jest potrzebne.

Czy w Polsce naprawdę jest tak ciężko wydać powieść w tradycyjnym wydawnictwie?

Nie powiedziałabym, że jest ciężko. I nie traktowałabym self-publishingu jako rozwiązania dla tej sytuacji. Self-publishing (samodzielnie wydawanie książek) jest po prostu innym modelem wydawniczym, z którego może skorzystać i debiutant, i doświadczony autor. Sytuacja rynku książki jest z pewnością trudna – spada liczba czytelników, rośnie liczba wydawanych nowości. Niektórzy wydawcy nie chcą nadmiernie ryzykować (bo każde wydanie książki wiąże się z inwestycją, czyli ryzykiem) wydają książki debiutantów. Nie chodzi nawet o to, że za debiutantem nie podąża tłum fanów, czyli potencjalnych czytelników. Są to często książki średnio napisane, które wymagają dużo pracy ze strony wydawcy. Czasem wydawca ma bardzo konkretną wizję, a dana książka może się w nią nie wpisać. Na pewno nie jest łatwo wydać książkę, jeśli nie jest świetnie napisana, skierowana do szerokiego odbiorcy i nie wpisuje się w aktualne trendy. Ale moim zdaniem to nie powód, aby takich książek nie wydawać – niech ocenią ją czytelnicy. Czasem znalezienie odpowiedniego wydawcy zajmuje dużo czasu i jest trudne. A czasem samodzielne wydanie jest po prostu lepszym rozwiązaniem. Na pewno książki wybitne można wydać łatwiej, a reszta, cóż. Może faktycznie napotkać problemy.

Zdążyło Ci się powiedzieć komuś: nie pisz.

Do tej pory – nigdy. Raczej dostrzegam braki warsztatowe, źle poprowadzoną fabułę, rozwiązania, które są banalne. Jednak uważam, że każdy ma prawo napisać, co chce. Tylko nie wszystko należy wydawać i nie wszystko musimy czytać. Self-publishing nauczył mnie pokory. Pracując w serwisach self-publishingowych widzę książki, które moim zdaniem są fatalne, ale jednak mają grono oddanych czytelników. Nie czuję się w pozycji, w której mogłabym zakazać komuś pisania, bo być może czyjś tekst świetnie odpowiada na potrzeby innych osób. Autorom mogę jedynie poradzić, aby pracowali nad warsztatem i wskazać rozwiązania, jednak ostateczna decyzja należy do nich.

Self-publishing to zjawisko wciąż mało znane w Polsce i raczej traktowane mało poważnie. Jak myślisz dlaczego tak jest? I jaka siła tkwi w tym typie wydawnictwa?

Self-publishing nie jest typem wydawnictwa, raczej kompletnie innym sposobem na wydanie. Myślę, że największa zaleta polega na tym, że punkt ciężkości przesunięty jest na autora. On decyduje co chce wydać i jak chce wydać. Najczęściej lepiej niż wydawnictwo zna swoich odbiorców i wie, czego potrzebują. Zarabia więcej, niż w wydawnictwie i może sobie pozwolić na kompletną wolność – czy na poziomie tekstu czy strategii wydawniczej. Poza tym, nie wszystkie książki muszą sprzedawać się w dużych nakładach – dla niektórych publikacji małe grono czytelników jest odpowiednie. I wtedy self-publishing też jest dobrym rozwiązaniem, bo pozwala dostosować różne narzędzia do potrzeb autora.

Najgorszy błąd debiutanta to…

Brak dystansu. I przy pisaniu, ocenie swojej książki i planowaniu sposobu wydania. Początkujący często nie szukają pomocy na zewnątrz, nie konfrontują swoich tekstów i pomysłów, a każde uwagi źle przyjmują. Kończy to się tym, że książki są niedopracowane, bez redakcji (gdy mówimy o self-publishingu, wielu debiutantów uznaje redakcję za zbędny etap), a autor zastanawia się, dlaczego tekst został kiepsko odebrany. Ważne jest konfrontowanie książki z innymi osobami, wspólna praca przy redakcji, pytanie o pomoc, gdy czegoś nie wiemy i właśnie dystans. Pierwsza książka nie będzie nigdy idealna, ale jak autor mądrze podejdzie do tematu, może się wiele nauczyć.

Jak nie piszesz i nie czytasz to co robisz. Jak odpoczywasz?

Dużo podróżuję – każdy czas wolny spędzam aktywnie. Uwielbiam podróże z plecakiem, po Europie i Azji. Cieszą mnie też krótkie wypady na ukochane Mazury (żegluję właściwie od urodzenia) i proste wycieczki za miasto. W ciągu tygodnia odpoczywam na długich spacerach z psem i uprawiając tzw. psie sporty – ostatnio wkręciliśmy się w tropienie. Staram się też ćwiczyć i od jakiegoś czasu próbuję wrócić do regularnego biegania, jednak po długim dniu nic nie relaksuje mnie jak właśnie długi spacer z psem po lesie lub parku. I godzina czytania lub dobry serial przed snem.

Nad czym aktualnie pracujesz?

Jak zawsze – nad kilkoma projektami. Stale współpracuję z portalem self-publishingowym Ridero, gdzie wspieram ich różne projekty i działania marketingowe. Kończę pracę nad serialem literackim Andrzeja Tucholskiego „Umowy Śmieciowe”, gdzie jestem redaktorką. To specyficzny projekt, bo co miesiąc pracujemy nad kolejnym odcinkiem. Będę też redaktorką w projekcie CSRowym, który również ma formę powieści w odcinkach. Tydzień temu odpaliłam zapisy na mój pierwszy warsztat online „Wydaj swoją książkę” (http://kingakasperek.pl/warsztaty/), który rusza 5 października. A 30 października czeka mnie wystąpienie na TEDxKatowice, gdzie będę mówiła o self-publishingu. Dodam jeszcze prowadzenie grupy, pisanie bloga oraz realizację zleceń dla innych klientów (redakcja, recenzje, konsultacje). No i w październiku składam doktorat. Każdy dzień wygląda u mnie inaczej i sytuacja jest bardzo dynamiczna.

Masz swoje rytuały związane z pisaniem?

Zabrzmi to banalnie, ale muszę mieć już gotowy plan na tekst, zanim siądę do pisania. Nie uwznioślam tego procesu. Po prostu jest to dla mnie praca, jak każda inna. Planuję co chcę napisać danego dnia (lub ile), siadam i piszę. Pracuję w ciszy (lub w słuchawkach), ale miejsce jest obojętne. Mogę pisać w domu, w biurze, w kawiarni, pociągu, w zasadzie wszędzie. Nie mam zbyt wielu wymagań, ale nie siadam do pisania, gdy nie mam gotowego pomysłu i poczucia, że ten tekst jest w jakiś sposób potrzebny.

Na koniec poproszę Cię o wytypowanie jednej osoby, którą uważasz, za wyjątkową i ciekawą. Ja zwrócę się do niej z prośbą o udzielenie wywiadu, a tym samym dołączenie do grona Inspiratorów.

Proponowałabym Edytę Niewińską – mentorkę pisania i pisarkę http://edytaniewinska.com.

Więcej informacji o Kindze znajdziecie na jej stronie i Facebook-u.

Przeczytaj również: ŁUKASZ JAKÓBIAK: Wszystko najpierw powstaje w myślach, a dopiero potem staje się rzeczywistością.

Similar Articles

Dodaj komentarz

Top