You are here
Home > Pasja > Maciej Wielobób: Duchowa ścieżka pozwala uwolnić się od automatyzmu, napięcia i doświadczyć wewnętrznego spokoju

Maciej Wielobób: Duchowa ścieżka pozwala uwolnić się od automatyzmu, napięcia i doświadczyć wewnętrznego spokoju

Jego fascynacja wschodnimi praktykami narodziła się już w dzieciństwie.To właśnie w jodze i medytacji odnalazł drogę do spełnienia. Swoją wiedzą nieustannie dzieli się z innymi.

Jogą i medytacją zajmujesz się od ponad 23 lat. Skąd ta fascynacja tym tematem? Pamiętasz początek tej drogi?

Tak naprawdę zetknąłem się z tradycją jogi i medytacji bardzo wcześnie, w dzieciństwie. Moi rodzice w tamtym czasie interesowali się wschodnimi praktykami, poznałem wówczas osobiście kilku znanych nauczycieli, głównie buddyjskich lamów… Natomiast w 1994 poznałem mojego nauczyciela sufickiego – Karimbakhsha H.J. Witteveena. Przyjechał z wykładami do Polski i zainspirował mnie do podjęcia świadomej praktyki medytacyjnej, którą od tego czasu kontynuuję. W tym samym też roku byłem, w sumie za namową mamy, która chyba nie chciała iść sama, na pierwszych swoich zajęciach jogi.

Pamiętam dosyć dobrze ten początek drogi, pierwszą mantrę, którą dostałem i ćwiczenie 20 oddechów oczyszczających (które robię od tego czasu praktycznie codziennie), ale przede wszystkim pamiętam, że to własnie Karimbakhsh Witteveen swoją niesamowitą spójnością z ideami i praktykami, których nauczał, zainspirował mnie do działania.

Przyznam, że sama próbowałam praktykować jogę, ale po kilku zajęciach zniechęciłam się. Jak myślisz, czy jest to zajęcie dla każdego? Czego mi zabrakło, aby pozostać przy tym dłużej?

Nie wiem, czy joga jest zajęciem dla każdego… Przede wszystkim trzeba by zdefiniować czym jest joga, bo termin ten występuje w bardzo różnych znaczeniach. Współcześnie najczęściej mówi się o jodze, mając na myśli asany – pozycje, niejako fizyczną część jogi. Tradycyjnie z kolei joga oznaczała po prostu ścieżkę medytacyjną. Tak czy inaczej uważam, że nie ma się co zmuszać do jogi czy medytacji, stałoby to w sprzeczności z jogicznymi ideami wolności. Wszak do wolności nie dochodzi się przez zniewolenie! Podjęcie jakiejkolwiek tego typu praktyki musi wynikać z wewnętrznej potrzeby.

Dlatego pierwsze co bym doradzał w poszukiwaniu jakiejś ścieżki rozwojowej dla siebie, to poznać swoje wartości i zobaczyć jakie wynikają z nich kierunki działania. Dzięki temu unikniemy prób motywowania się do czegoś, co nie jest dla nas ważne, a po drugie w momencie kryzysu – a każdy takie miewa co jakiś czas – będzie nas to umacniać w naszym działaniu. W końcu owa praktyka jogi czy medytacji jest dla nas czymś ważnym, pozwala zrealizować ważne potrzeby. Gdy już wiemy co jest dla nas ważne i że np. praktyka jogi czy medytacji pomoże nam zmierzać w tym kierunku, warto podjąć wewnętrzne zobowiązanie, a nawet je zapisać, np. na ładnej kartce, którą się powiesi nad biurkiem lub przy lustrze. Może się to oczywiście wydawać prostackie, ale jest to jednak pewien rytuał, a rytuały czynią dane zobowiązanie ważniejszym dla nas. Ponadto dobrze przejrzeć swój plan dnia i zastanowić się z czego można zrezygnować. Być może ktoś nie musi oglądać wiadomości, bo i tak je przejrzał w internecie, a inna osoba może wykonuje codziennie jakąś zupełnie nieistotną czynność…. Gdy nie usunie się niczego ze swojego planu dnia, to ryzykuje się uczucie natłoku, przez które wiele osób szybko rezygnuje z praktyki. Warto też zdecydować, w którym momencie dnia będzie komuś najłatwiej praktykować i przede wszystkim zacząć od krótkiego czasu, choćby 5-10 minut, ale regularnie. Oczywiście jeśli ktoś chce zacząć np. jogę od zajęć u nauczyciela, co może być zdecydowanie dobrym pomysłem, kluczową sprawą jest wybór właśnie dobrego, godnego zaufania nauczyciela czy instruktora.

Coraz częściej jesteśmy dziś smutni, źli, rozdrażnieni, popadamy w depresję, rzadko się uśmiechamy. Nasz umysł jest cały zaprzątnięty negatywnymi myślami o sobie, innych, przyszłości. Dlaczego tak się dzieje? Jak to przerwać?

Tak naprawdę nie wiem, czy faktycznie zdarza się to coraz częściej, czy po prostu wreszcie zaczęliśmy sobie to mocniej uświadamiać. Tak czy inaczej mistycy, jogini, filozofowie Wschodu upatrują źródeł naszego cierpienia w dwóch czynnikach. Po pierwsze w różnego typu uwarunkowaniach, których się niejako nauczyliśmy w toku naszego życia i które sprawiają, że działamy w większości sytuacji automatycznie. Po drugie, w pewnym szczególnym rodzaju uwarunkowań, które określane są w ścieżkach medytacyjnych identyfikacjami. Chodzi o to, że identyfikujemy się zazwyczaj ze swoją fizycznością, emocjonalnością, umysłowością, czy rolami, które pełnimy. Dla mistyka, jogina jest jeszcze sfera, która jest pewnego rodzaju esencją, stojącą za tym wszystkim, z czym zazwyczaj się identyfikujemy. I rzeczywiście – w medytacji, gdy ktoś potrafi się skupić naprawdę mocno (a jednocześnie pozostać w stanie głębokiego relaksu) pojawia się stan, który określa się jako samadhi czy amal, w którym pojawia się niczym nieuwarunkowane doświadczenie Obecności, poza identyfikacją z ciałem, emocjami, myślami, rolami, które pełnimy itd.

Skoro przyczyną doświadczanego przez nas cierpienia jest niejako to, czego się nauczyliśmy na skutek różnego typu doświadczeń życiowych, to odpowiednią „terapią” może być jedynie proces oduczania się. I generalnie tym właśnie jest medytacyjna ścieżka – drogą oduczania się. Ów proces zachodzi poprzez trening etyczno-psychologiczny, poprzez nauczenie się wchodzenia w relaks i skupiania uwagi, jak również przez szereg różnego rodzaju formalnych i nieformalnych oddziaływań i relacji.

Jesteś przewodniczącym i głową szkoły Otwarta Droga. Dla kogo jest to miejsce?

Otwarta Droga (The Open Way) jest właśnie jedną ze ścieżek medytacyjnych, o których przed chwilą wspominałem, konkretnie jedną z linii inicjacyjnych szkoły Inayati, wywodzącej się z nauczania Hazrata Inayata Khana, jednego z najwybitniejszych mistyków Indii. Szkoła mistyczna dla niektórych będzie miejscem odbycia etyczno-psychologicznego i duchowego treningu, a dla innych swego rodzaju duchowym laboratorium, w którym sprawdzą pewne kwestie pod kierunkiem nauczyciela i ruszą dalej swoją drogą. Generalnie istotą linii inicjacyjnej jest niesienie tradycyjnych duchowych nauk w taki sposób, by mogły być nauczane bez wyrywania ich z kontekstu, spójnie z całością procesu.

Zatem Otwarta Droga nie jest fizycznym miejscem. Osoby podążające tą ścieżką mieszkają w różnych miejscach na świecie, najliczniej jest reprezentowana w Polsce i Wielkiej Brytanii. Jeśli by ktoś pragnął więcej się o niej dowiedzieć, to pozwolę sobie odesłać do mojej najnowszej książki „Duchowość na co dzień. Ścieżka współczesnego mistyka” i do mojego artykuł o Otwartej Drodze: http://maciejwielobob.pl/2016/08/otwarta-droga/

Prywatnie jesteś mężem Agnieszki i ojcem Tymona. Czy swoją rodzinę także uczysz medytacji? Jak wygląda Wasz dom?

Fizycznie nasz dom wygląda chyba trochę jak dom hipisów, często są w nim właśnie pakowane lub rozpakowywane bagaże, sporo instrumentów muzycznych, stare meble. Natomiast w pewnym sensie nasz dom zabieramy zawsze ze sobą w podróż, bo podróżujemy zazwyczaj całą rodziną i staramy się kultywować poczucie bliskości i miłości. W końcu to jest coś, co sprawia, że niezależnie gdzie jesteśmy, to jesteśmy u siebie.

Agnieszka medytuje od 2007 roku, ucząc się od Karimbakhsa Witteveena i trochę ode mnie. Tymonowi pokazuję różne ważne z perspektywy medytacyjnej elementy, ale nie zmuszam go do nich, raczej skupiam się na zasianiu pewnego ziarna, które pozwoli mu wybrać swoją drogę w odpowiednim momencie.


Nad czym aktualnie pracujesz?

Cały czas prowadzę warsztaty i odosobnienia medytacyjne oraz zajęcia o medytacji i medytacyjnej psychologii ze studentami na uczelni. Jeśli chodzi o pisanie, to zobowiązałem się przejrzeć pod kątem drugiego wydania jedną z moich książek, no i – w nieco dłuższej perspektywie – szykują się dwa projekty, ale na razie jeszcze nie chcę o nich mówić, bo są zbyt odległe.

Ostatnie pytanie to prośba o wytypowanie osoby, którą uważasz za wyjątkową i ciekawą. Może to też być miejsce, tworzone z pasją. Po prostu coś inspirującego! My odezwiemy się do tych osób z prośbą o dołączenie do naszego Grona Inspiratorów.

Ola Uruszczak – świetna nauczycielka jogi i medytacji, redaktorka naczelna Joga ABC, http://ola-uruszczak.pl/
Grażyna Kotlorz – pomysłodawczyni i kierowniczka katowickich studiów o ajurwedzie, ujmująca osobowość, http://www.zlotysrodekstudio.pl/
Agnieszka Wielobób – prywatnie moja żona, ale poza tym prawdopodobnie najlepsza obecnie specjalistka od terapii jogą w Polsce, wykładowczyni dietetyki ajurwedyjskiej, autorka, nauczycielka medytacji, http://agnieszkawielobob.pl/

Zapraszamy na stronę Macieja maciejwielobob.pl

Przeczytaj również: Maria Rotkiel: Szczęście to droga, która zaczyna się od pokochania siebie.

Similar Articles

Dodaj komentarz

Top